Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sza. Władzy swej nad tobą nie nadużyję, najpierw dlatego, że cię czczę, po drugie, że mógłbym cię wtenczas stracić. Bo powtarzam, chcesz być moją niewolnicą z miłości, ale wiesz o tem, jak wysoko stoisz w mojem pojęciu, jaki tam masz tron, jak królujesz. Duchu mój, perło moja śnieżnej białości, wszak ty mną władasz i oddając mi swoją wolę, podbijasz całkowicie moją. Twój tron zawsze wysoko wyniesiony będzie, aureolą świętości otoczę twoją skroń i ciebie całą i nietykalną pozostaniesz w tej swojej szczerości i prostocie.
Pochylił się nad jej czołem i ucałował je po męsku, krótko z uczuciem. W jej oczach zalśniły łzy, nagle chwyciła jego dłoń i przylgnęła do niej ustami.
— Moja ty, słodka!
Porwał ją w ramiona i posadził ją sobie na kolanach. Przytuliła się do jego piersi wzruszona do głębi duszy.
— I tem nie obrażam mej dumy, że całuję cię w rękę, to tylko jedna potrzeba więcej, dla wyrażenia moich uczuć. W akordzie naszej miłości i taki ton nie razi. Ale kobiety emancy-