Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

której szukałem dotąd napróżno. Tyś moja oczekiwana i przeczuta, tyś realizacja przewidzianego, Heljos moje, wpływ twego światła i ciepła zmienił zimę serca mego, na wiosnę.
— A nie zawiodłam cię w niczem...?
— Nie i nie zawiedziesz nigdy, bo cię już znam i czczę ciebie nadewszystko. Jesteś u mnie na takim ołtarzu, z którego nawet dla siebie tymczasem nie mógłbym ciebie ściągnąć. Chyba aż nadto wyraźne daję tego dowody.
— Inaczej nie miałbyś mej ufności i mnie przedewszystkiem.
— To też czasem mam wrażenie, żeśmy nie ludzie, lecz bogowie greccy, chociaż oni grzeszyli niegorzej od ludzi. Jesteśmy zatem najnowszym wytworem kultury, w znaczeniu duchowem. Duchy nasze wyzwoliły się z despotyzmu materji i królują. Jest to jednak siła kolosalna. Człowiek jej w sobie nie przewiduje i nie zgłębia.
— Zależy jaki człowiek, i, o ile już zgłębiałby tę siłę, musiałby ją najpierw odczuć w sobie i poznać. Nie każdy zaś jest do tego zdolny.