Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

By na jedwabne rzęsy twe, zlewać rozkoszne, złote przyszłości sny” — zacytował słowa Demona z poematu. A teraz, słuchaj... tyś mój cudowny raj, ty moje niebo i moje piekło, djabelstwo ty moje! Moje marzenie ty, cierpienie moje ty, bez granic szczęście, to ty, udręka moja ty, ty moja śmierć, ty moje życie, ty moje wszystko! Tyś mój biały kwiat i jasna pani. Taki jakiś czar wieje od twej całej osoby, że upijam się nim. Gdy nadejdzie nasz dzień, wtedy... słońce może zgasnąć i swój zmylić bieg. Bo ty musisz być dla mnie, musisz być moją. Słuchaj... musisz! Czy na to, Heljos moje, zgadza się...?
Upadła mu na piersi z wybuchem szczęścia.
— Duchem należę do ciebie dawno. Tamara umiała tylko umrzeć, ja zaś będę cię kochała wiecznie i nawet w piekle chcę z tobą być. Porwałeś mię i uniosłeś. Wtargnąłeś śmiało w mury, w których żyłam. Nie zawahałeś się, nic cię nie powstrzymało od wniknięcia w ich zawory.
Odpowiedział jej znowu słowami Demona:
— „Panuję tu — bo kocham.”