Strona:Helena Mniszek - Czciciele szatana.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stale nawet przed jej ulubieńcami i skierować na siebie boskie oblicze i wzrok uszczęśliwiającej boginki. To się nie każdemu udaje. Spotkanie szczęścia, to wygranie głównego losu na loterji życiowej, ale zdobycie dla siebie i utrwalenie szczęścia, to salto mortale, po którem zostaje rozbitek, lub wypływa zwycięzca. To klęska, lub tryumf.
Trzeba być twórcą swego szczęścia, aby być jego panem. On mógł to o sobie powiedzieć. Zdobył, utrwalił i dał mu odpowiednie ramy, właściwą obsadę i panuje nad niem wszechwładnie, pewny swej mocy nad ideą swego szczęścia, jak pewny serca tej, dla której zdobywał, by razem z nią pić z tego kielicha. On czuł zadowolenie bezgraniczne i pełne ona bezmierną wdzięczność.
A morze szumiało kołysane lekkim podmuchem nocy, migotliwe iskry lśniły po przezroczej szybie wód lazurowo mglistych, jak mętna źrenica, budzącej się po rozkosznych snach kobiety. A róże purpurowe roniły woń wsiąkającą w żyły, podniecającą nerwy, jak haszysz.