Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nic! Wierzę, że i on mnie kocha, że on mnie odszuka, ja zresztą muszę się dowiedzieć, kto on jest i gdzie mieszka. —
Zych ujął rączkę siostry.
— O to chodzi właśnie, że rodzice nie chcą waszego odszukania się i wyjeżdżamy dziś do Ostendy. Jadę razem z wami. Taka jest wola rodziców i musisz się do niej zastosować...
Nie pomogły błagania, zaklęcia i prośby Dady. Wyjechali. A w sześć tygodni po tem, wybuchnęła wojua. Dobruccy zdążyli ostatnim pociągiem przejechać granicę przed jej zamknięciem. Gdy Dada znowu pierwszego ranka po powrocie do Dawidówki stanęła w swem oknie, coś jęczało w jej sercu. Straszne uczucie grozy nieznanej, mroziło ją. Odtąd znikł zupełnie słodki spokój, panujący zawsze w drogich ścianach dworu w Dawidówce.
W następnym roku zginął Zych,... a potem?... Ach krwawe, straszne wspomnienia...
Młoda kobieta zatrzęsła się w sobie. Dziś znowu sen dobroczynny przyniósł tamte odległe, słodkie i piękne wizje... rodziców, Dawidówki, wycieczki leśnej do odległej puszczy,... koczowniczego życia,... spotkania z nim, i tego poranka w oknie i rozmowy z Zychem... Tylko dlaczego Zych, stojący wtedy przed jej oknem, nie był dziś naprawdę Zychem, lecz miał twarz inną, miał oczy ciemno-granatowe pod czarnemi brwiami, zrośniętemi nad nosem, lekko garbatym o nozdrzach wydatnych i ruchomych... Dlaczego tam za oknem w Dawidówce stał nie Zych, lecz Jerzy Strzełecki?...
Twarz porucznika prześladowała Dadę od chwili, gdy odjechał z Sarn, od chwili, gdy go pożegnała stojącego na stopniu wagonu, z czapką uniesioną nad głową, z tym cieniem szczególnym w oczach, z pionową zmarszczką w załomie zrośniętych brwi. Jego uścisk ręki czuła dotąd, męski, taki drogi. Odjechał, a ona została z obrazem jego w duszy wyrytym zbyt głęboko. Czyż mogła o nim zapomnieć?... Zjawił się tu na ga-