Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Gdzie mamuś? — krzyknął z przestrachem. — Chimek poszedł po mamuś i nie znalazł?...
Wszyscy poruszyli się niespokojnie, ale pani Teresa była już przy dzieciach.
— Słuchałam opowiadania na otomanie. Niech pan mówi dalej, panie Jurku — poprosiła, biorąc Joasię na ręce i siadając na podanem jej przez pana Pawła krześle.
— Ale może pan zmęczony... głodny?...
— Nie pani... zdaje mi się, że mi jest nawet za dobrze.
I... widząc wszystkie oczy utkwione w siebie, jął mówić znowu.
„Drugą noc przespałem w lesie, tym razem na grubym pokładzie mchu i drugi dzień raczkowałem aż do nocy, przez leśną głuszę, z coraz słabnącemi siłami.
— A co jadł pan Jurek? — spytał Celuś.
— Nic, moje dziecko, paliła mnie gorączka, więc gdzie tylko napotkałem kałużę wody, pozostałą po deszczu, piłem ją chciwie, wysysałem mech wilgotny i liście. Natrafiłem raz na pokład rydzów, wspaniałe były, ale cóż, surowe, a zapałek nie miałem. Jednak i te surowe rydze żułem żarłocznie. Trafiłem na małe bagienko leśne, w którem przy brzegu rosło trochę tataraku. Wyrwałem łodygi i wysysając z nich wilgoć, zżułem je także doszczętnie. Posuwałem się naprzód bardzo wolno, gdyż noga stała się w końcu ciężarem, trudnym do dźwigania, a ból łamał mi poprostu mózg i świdrował w sercu, jak rozpalony do czerwoności pręt żelazny. W głowie huczały mi gromy, czułem, że mam silną gorączkę i że zbliża się śmierć.
W tym stanie nadeszła trzecia noc, czy spałem gorączkowo, czy byłem w malignie, tego nie wiem, ale dziwne prześladowały mnie widziadła. Zapamiętałem jedno wybornie.
Oto śniłem, czy mi się zdawało, że jestem małym chłopcem, takim jak Celuś i że z matką moją, w Nowosiółkach w lesie szukałem grzybów. Pełno było suchych