Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na rękach mogę oprzeć się, by utrzymać resztę ciała i spuścić nogi. Nogami do wylotu obracać się już bym nie zdołał, bo wóz był wąski, a noga i jej piekielny ból, nie pozwoliłyby mi na to... Jąłem tedy posuwać się dalej i dalej naprzód, aż zawisłem głową i ramionami nad próżnią. Długa deska wozu podtrzymywała już tylko korpus, poniżej klatki piersiowej... Gimnastycznie chybotałem się, zawisły w powietrzu, chcąc rękoma dosięgnąć ziemi, by się na niej wesprzeć. Przedstawiało to dużą trudność, gdyż na bolącej nodze nie mogłem zawisnąć na desce, a wóz był za wysoki. Musiałem działać niesłychanie ostrożnie, bo każde silniejsze wstrząśnienie, mogło wywołać ruch deski, któryby mnie zdradził. Utrzymując mozolnie równowagę, wysunąłem się nareszcie tak daleko nad wozem, że palce moje dotknęły ziemi, raczej ugrzęzły w błocie. Teraz... pozostawało śmiertelne pytanie, żyć czy zginąć?.. I oto w tej chwili ostatniej, w tej bolesnej, ach, jak bolesnej chwili, kiedy całe ciało opierało się już tylko na biodrach, kiedy gdzieś we wnętrznościach i krtani, był jeden skowyczący jęk bólu wściekłego, w tej decydującej, ostatniej chwili zastanowienia, jak spuścić nogi najciszej i najostrożniej, wtedy wóz szarpnął naprzód. Biodra i kolana moje przesunęły się gwałtownie przez deskę, jak po nożach i zawisłem, już tylko stopami zaczepiony o wóz... na sekundę... Wryty dłońmi w błoto i oparty mocno na nich, pociągnęłem nogi ku sobie z całej siły. Straszliwy ból, głuchy jęk,... i... nogi całym ciężarem spadły w błoto. Zamarłem na moment z bólu i trwogi, czy deska nie podskoczyła i nie obudziła tamtych.
Cisza!... wóz milczący oddalał się powoli... Więc nie słyszeli łomotu spadającego ciała, który mógł być słabym odgłosem, lecz mnie wydał się, razem z moim jękiem, tak piekielnym hałasem, że zdrętwiały nie śmiałem się ruszyć. Ale zaraz usłyszałem szarpanie kopyt końskich, po błocie i echo nadjeżdżającego ku mnie drugiego wozu. Włosy mi stanęły na głowie, zimny