Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i może na ordynarję. A siewy na drugi rok? I na sprzedaż nic, ani ziarnka.
Z drogi zboczyła na miedzę pomiędzy wąski pas zielonego żyta i stare rżyska. Smutnemi oczyma patrzała na te pola, tak dawniej pełne kultury, takie bogate w plony. Jeszcze tegorocznej wiosny zieleniły się tu łany oziminy, obecnie ziarna z niej nie zostało. Wszystko zabrane, lub stratowane kopytami koni, podczas inwazji. Nasienne koniczyny spasione doszczętnie, owsy, jęczmiona, wszystko poszło, kartofle sprzedane za bezcen na podatki, buraki spotkał ten sam los. W tym roku spichrze puste, na drugi rok będzie to samo, a co dalej? Ach, niech będzie nawet nędza, byle Romek wrócił zdrowy i byle temu jedynemu nic się nie stało! I karciła siebie za myśli pesymistyczne. Przecie są oboje młodzi, pełni sił, mogą pracować. A przecie jest jeszcze Krąż, tak samo zniszczony jak Uchanie, może nawet więcej, tam było tyle walk i te ostatnie dwukrotne przejście wojsk uciekających i nacierających. Krąż leży wszakże tak blisko granicy bolszewickiej.
Teresa wstrząsnęła się ze zgrozy.
Niech i Krąż zginie, byle Romek wrócił.
Oczy rozpłomienione utkwiła w bladych zorzach gasnącego dnia. Myślą była przy mężu, nie mogąc go jednak odnaleźć wyobraźnią, której zakresy rysowane duszą całą i niezmierną tęsknotą były jednak nieuchwytne i mgliste. Z każdym dniem złe przeczucia dręczyły Terenię coraz bardziej, co dzień więcej hartu musiała dobywać z siebie, by nie popaść w rozpaczliwe zwątpienie, by sobie i ojcu Romana nie odbierać reszty nadziei i otuchy, bo to mogłoby podkopać w niej energję do pracy.
Kilkakrotnie już pisała do Krążą, listów jej nie zwracano, lecz odpowiedzi nie było. Cóż tedy mogła przypuszczać? Zamierzała jechać do Krążą sama, lecz droga była daleka, niepewna i pani Teresa obawiała się zostawić dom i dzieci tylko na opiece pana Pawła. Przejścia wojenne i niepokój o syna sterały go również. On sam wymagał