Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jucha!... ha, ha, ha — zanosił się Ciś serdecznym śmiechem.
Gdy dzieci odeszły spać, odprowadzone przez matkę, Pobóg wyszedł również i po chwili wrócił.
— Jurek śpi jak zabity, możeby się napił herbaty, ale szkoda go budzić.
Stary Krzepa poprawiał ogień na kominku.
— Nie trzeba, jaśnie panie, sen milszy od jadła. A toż cień wrócił nie człowiek. Jak śpi, to i nie myśli, a jak zacznie myśleć, to co mu z tego przyjdzie?... Pan był z panów, bogacz, obszarnik, jakich mało nawet na naszych kresach, a dziś ot... biedak, obdarty, pokaleczony! Tylko żeby nawet w łachmanach, a pan zawsze panem będzie, tak samo jak i nasz pan Roman, jak i świętej pamięci dziad jego, a ojciec jaśnie pana, pan Marceli był, kiedy my po węgrowskiej bitwie przed moskalami się kryli. Nie ten jest prawdziwy pan, co udaje pana, jeno ten, co nim naprawdę jest.
Weszła pani Teresa z robotą w ręku.
— O czem mówicie? — spytała, siadając przy lampie.
— O Jurku — odrzekł pan Paweł — toż straszny los!
— Nie opuścimy go. Romek coś dla niego obmyśli.
— Jaśnie państwo dla wszystkich coś obmyślają, tylko że dla nich nikt i nic.
— Niech dziadulek nie mantyczy, jeszcze mamy dzięki Bogu więcej niż inni.
— Bo i pewno! Cztery krowy, co z łaski te Hunny zostawili, ani jednego konia.
— Jakto, nie mamy koni?
— O, to ci rumaki! parszywe szkapy, co już przy armatach zdychały, a po które się jasna pani sama fatygowała na licytację.
— Czemuż Krzepa nie pojechał, trzeba mnie było wyręczyć — uśmiechnęła się mile.
— A potem gdziebym oczy schował, jakbym takie draństwo przyprowadził? Ja już i tak jak głupi chodzę. Co jaśnie pan Roman powie, jak zobaczy teraz Uchanie, to i myśleć się nie chce.