Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znań nie doszło żadnych. Krótkie słówko Wara, gdy mówił pannie Róży o zamierzonym wyjeździe do rodziny i dodał: „a gdy powrócę“... to słówko niedokończone było całą zdobyczą tego wieczoru i uratowało pannę od wybuchu nerwowego, ale nie uspokoiło Krongolda.
— Co to znaczy „gdy powrócę“? Poco on ma powracać, kiedy on tu jest i powinien się oświadczyć. To są głupstwa te wasze gadania i patrzenia sobie w oczy i całowanie głupich róż. Co to jest? Jak ja się oświadczyłem twojej matce, to ją znałem dwa dni przedtem, a potem to jej powiedziałem, że się mnie podoba, że ja mam taki a taki majątek, wiem jaki ona ma i że może być pewna, że go nie zmarnuję. Nu i za tydzień był ślub.
— Papa był papą, a on jest Zebrzydowski — sarknęła panna oburzona.
— Jak on ciebie oskubie do ostatniego grosza, a potem rzuci, to on też będzie Zebrzydowski! Ja jestem Krongold-miljarder, a potem będę Krongold-goły z łaski pana Zebrzydowskiego. Gdzie tu logika, czy to po kupiecku, czy to po naszemu? — irytował się papa, ale córka miała zagadkowy uśmieszek na ustach, który jak zwykle zamykał dyskusję bezapelacyjnie.
Papa odchodził zły, epitetując Zebrzydowskiego w myśli, a panna Róża oddawała się marzeniom.
War zaś wracał do hotelu na nowo podniecony.
— Piekielnie ładna i piekielnie ponętna ta Rózia — myślał. — Chyba już nareszcie palnę najkapitalniejsze głupstwo w życiu i ożenię się. Co tam mama, albo ciocia kalendarz! I jedna i druga miljonów mi do kasy nie nasypią. Umieją tylko moralizować i jęczeć. „Żaden Zebrzydowski nigdy nie popełnił mezaljansu.“ To mi dopiero argument! To właśnie nudne i monotonne. Dla rozmaitości będę nielojalnym względem tradycji, nazwiska i wszelkich tego rodzaju zardzewiałości. Popełnię zbrodnię i naszą tarczę herbową oczyszczę z patyny wieków, wypucuję ją na glans miljonami Krongolda, że będzie błyszczeć jak, jak, jak nowe guzy na liberji