Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dada w jakimś spazmie radości najwyższej wyciągnęła ramiona w górę do błękitu nieba, z ust jej wypadły słowa, nabrzmiałe szczęściem.
— Ty mój... mój!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .