Strona:Helena Mniszek-Ordynat Michorowski.pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pytania wirowały w mózgu baronówny, uparte, domagające się wyjawienia prawdy.
Bohdan ją zainteresował, lecz jednocześnie jakby ogłuszył. Wrażenia, wręcz przeciwne sobie, gromadziły się natarczywie. Serce Luci uderzyło parę razy wielką wdzięcznością dla Bohdana, aż oto znowu Brochwicz wypłynął na serdecznych falach jej uczuć. Obudziła się śpiąca etyka i myśl głęboka, owiane apatją, lenistwem, bezczynne, szarpnęły się, oburzone za spokój zmącony do dna. Senne majaki moralności zostały przez Bodzia targnięte zbyt gwałtownie. Więc dominowała niechęć.
— Poco on mnie otrzeźwia? Chcę spać, nawet w udręce snów tragicznych.
Idąc na przepadłe, nie chcę otwierać oczu. Poco on mi je otwiera?
Czy dlatego, aby ból uczynić nieznośniejszym?
Czy dlatego, aby zeń drwić?
Wtem, jak meteor oślepiający wpadł do duszy Luci błysk nadziei:
Bodzio chce zerwać małżeństwo, upoważniony przez ordynata.
Myśl ta wydała się Luci jedynie motywującą postępowanie Bodzia. Nie śmiała wyjawić jej głośno, tchu zabrakło piersiom dziewczyny. Bohdan, odgadnięty już, zmalał w pojęciu baronówny. Stał się nędznym pośrednikiem ordynata; ordynat — tchórzem, ukrywającym się za plecami kuzyna.
Obaj spodleli w wyobraźni Luci, a ponad nimi wykwitła delikatna płonka współczucia dla Brochwicza. On posiadł chwilowo wszystkie uderzenia serca Luci, całą jej dobroć i uznanie. On był ofiarą spisku Michorowskich. Narzeczona zapragnęła być mu wierną. Szyderstwem chciała zasypać Bohdana. Dać mu odczuć swą pogardę. Śmiech pełzał po nerwach, draźnił dziewczynę. Za chwilę wybuchnie okropny, zły i... nieszczery.
Bodzio uprzedził go; ściskając Luci ręce, rzekł głosem miękkim, ale stanowczo, jak gdyby stwierdzając fakt.
— Nie kochasz Brochwicza...
— Nie kocham! — odrzekła jak echo.
— Więc popełniasz... niegodziwość. I to z powodu zranionej ambicji; przez upór i znęcanie się nad sobą; rozmyślne, bezlitośne znęcanie się.
Milczała, cała drżąca. Sugestjonował ją władzą niepojętą, niweczył jej wolę.