Strona:Helena Mniszek-Ordynat Michorowski.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ordynat zatrzymał się.
— Tak, ale Ćwilecki nie wypłacał swym ludziom inaczej, niż po dziesięciu terminach, i to po wielkich prośbach. Wogóle wszystkie warunki u niego były okropne.
Moim ludziom wytłumaczyłem bezzasadność ich postępku. Zrozumieli, są skruszeni i znowu służą mi z ufnością. Zawziętość natomiast przeciw agitatorom jest taka, że obawiam się rozlewu krwi w razie pojawienia się nowych.
— O, nowi nieprędko się pojawią!
Znowu umilkli. Waldemar chodził po gabinecie, pan Maciej patrzał w okno na szare drzewa parku i gromady trzepoczących się wróbli.
Głowa starca była zupełnie biała, białe wąsy i brwi, twarz pomarszczona, bolesna, plecy zgarbione. Przedstawiał ruinę człowieka. Tylko w oczach gorzała jeszcze dusza żywa, myśląca, chwilami tragiczna. Pomiędzy brwiami ból zastygł i wrył się w ciało głęboką brózdą. Po tym człowieku życie przeszło ciężkiem kołem, zostawiając po sobie wybitne ślady walk i nieszczęść. Lecz najwięcej białego włosa na głowę a bolesnych brózd na czoło rzucił ponury dramat, który zgnębił jego wnuka. Zgon narzeczonej Waldemara stał się dla starca najostrzejszym kamieniem z życiowego młyna.
Teraz miał nowe zmartwienie i obawy o wnuczkę. Ocknął się z zamyślenia i rzekł:
— Otrzymałem list od Luci. Są z matką w Nicei, ale Lucia chce wracać do Belgji. Pisze, że woli klasztor niż to życie, jakie jej urządza Idalka. Zresztą sam zobacz.
Podał ordynatowi duży arkusz zapisanego papieru, Waldemar przeczytał. Twarz skrzywiła mu się ironicznie. — Zawołał:
— Ciotka zawsze była warjatką! Przepraszam dziadzia.
— Ach! nie krępuj się, Waldy. Wiem, jaką jest Idalka. Te dwie kobiety razem przebywać nie mogą, chociaż są najbliżej w świecie spokrewnione.
— Ciotka chyba chce się wydać za mąż. To jedynie motywuje te wieczne bale, maskarady i otaczanie się cudzoziemskimi adonisami.
— No, może myśli o Luci.
— Skoro jednak Lucia nie chce, nie widzę racji gwałtem ją prowadzić do ołtarza.