Strona:Helena Mniszek-Książęta boru.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Wiosna rozwinęła kielich uroczy. Zakwitł przecudny kwiat Maja, ukazując bogactwo tajemnic swych głębin przepastnych, swych zaczarowanych otchłani, w których każdy atom jest jakby wcieleniem bóstwa.
Maj wzniósł sztandar złotolity, kwiecisty i sypie zeń na ziemię woń balsamiczną, sypie lazur i purpurę i biel niepokalaną, jak młody śnieg z wirchów górskich.
Maj omotał drzewa białą i różową szatą kwiecia, łąki, lasy obsypuje oceanem kwiatów. Kwiaty rzuca na sady, kwiaty na pola, kwiaty do ludzkich dusz.
Powódź kwietna, bezmiar kwiecistych fal.
Burzy się od kwiatów i zieleni młodej, pachnącej świeżością, jak perłowe ciało dziewczyny i upoista woń jej warkoczy.
Rozgwarza się natura, staje się wielką filharmonją tonów i pieśni. Dźwięczą w niej pojedyncze akordy słowiczych nokturnów, koloraturowe, natchnione artyzmem. Brzmią do-