Strona:Hans Christian Andersen - Baśnie (1929).djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Radabym przedewszystkiem skleić dziadka! — westchnęła. — Czy to będzie dużo kosztowało?
Chińczyk został sklejony. Wsadzono mu w grzbiet gruby, drewniany kołek i wyglądał jak nowy, nie mógł tylko kiwać głową.
— Stałeś się pan, widzę, dumnym od czasu wypadku! — zauważył szyderczo pierwszy marszałek wojenny J. Kr. Djabelskiej Mości. — Nie widzę powodu! Mówże pan, dostanę pasterkę, czy nie?
Pasterka i kominiarz spojrzeli błagalnie na Chińczyka. Bali się strasznie, że da znak przyzwolenia. Ale Chińczyk wstydził się przyznać, iż ma kołek w grzbiecie, przeto pozostał bez ruchu, zakochani uczuli radość wielką i miłowali się długo, długo, aż ich potłuczono na dobre.