Przejdź do zawartości

Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   79   —
GUSTAW.

O! móy Królewicu.......

HAMLET.

Nie, nie rozumiey, że ia podchlébiam; bo iakieyże korzyści mógłbym ſię ſpodziewać od ciebie, którego cały maiątek iedynie z rozumu się ſkłada. Język podchlébſtwa tylko nogi wielkich liże, i ugina ſwoie przedayne kolana tam, gdzie się nadgrody ſpodziéwa. Od tąd, iak duſza moia ieſt zdolna wyboru, i ludzi od ludzi rozróżniać umie, wybrała ona ciebie iednego ze wſzyſtkich: bo poznałem cię iako męża, który dobre i złe ſzczęście z umiarkowaniem przyimował, a kiedy wſzelkie przeciwności hurmem na niego uderzały, tak był ſtały i weſół, iak gdyby nic nie znosił. A ſzczęśliwi ſą ci, których krew i umyſł tak są zgodnie umiarkowane, że nie ſą piszczałkami na palce fortuny, i tak nie graią, iak ona przebiera. Ukaż mi takiego męża, któregoby namiętność iaka nie uiarzmiła, a ia go rozgoſzczę w ſrednicy serca moiego, gdziem tobie wieczne zgotował mieſzkanie. — Doſyć o tém! — Wkrótce dane będzie widowiſko w obec Króla, w którym iedna ſcena bardzo ieſt podobna do tey okoliczności, którą ći o smierć oyca moiego powiadałem. Proszę cię, abyś, kiedy ta scena przydzie, uważał ſtryia moiego z naywiększą pilnością. A kiedy na pewne doymuiące wyrazy iego potaie-

mna