Strona:H. Porter - Pollyanna.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pollyanno, — rzekł następnie — masz rację! I więcej może, niż się spodziewasz! Wiem, że „mały żywy chłopiec“ więcej wart, niż mój kościotrup w szafie. Jednak zamiany robimy nie zawsze chętnie. Czasem „kościotrupy w szafie“ są bardzo drogie, Pollyanno! Ale opowiedz mi cośkolwiek o tym chłopcu!
I Pollyanna opowiedziała mu wszystko, co wiedziała o Dżimmi.
Wybuch śmiechu pana Pendltona nieco złagodził ciężki nastrój, a szczere opowiadanie o Dżimmi poruszyło rozczulone już serce, tak że Pollyanna, wychodząc od pana Pendltona, dostała polecenie, aby w najbliższą sobotę po południu przyprowadziła do dużego domu Dżimmi.
— Ach, jak się cieszę — mówiła, żegnając się z panem Pendltonem — i jestem pewna, że pan go pokocha. Takbym chciała, żeby Dżimmi znalazł wreszcie przytułek i kogoś, ktoby go szczerze kochał!


ROZDZIAŁ XXI.
Katastrofa.

Pewnego razu Pollyanna na prośbę pani Smith udała się do mieszkania doktora Chilton‘a, aby go zapytać o lekarstwo, którego receptę zgubiła.
Pollyanna nigdy przedtem nie była w gabinecie doktorskim.
— Nigdy jeszcze u pana nie byłam! Czy to pańskie mieszkanie? — zapytała, rozglądając się z ciekawością dokoła.