Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   91  —

mniej ubiega się za przyjemnościami życia, giętkość i sprężystość członków ustępuje sztywności, stawy — te oto naprzykład — widzisz, stają się podobne do zardzewiałych zawias, kaszel bolesny nie daje spoczynku. Jednem słowem cierpienie...
— Aha! cierpienie, to niby ten ból, o którym pan mówisz ciągle.
— Tak, to jest jednocznaczne niemal. No i nakoniec odchodzi człowiek zakosztowawszy w różnych fazach swego życia tego wszystkiego koleją, tak jak ci mówię. Żeby ludzie wogóle mieli ochotę odchodzić ztąd — tego nie powiem, ale to jest u nas musowe, więc chociaż zatrzymujemy się tutaj, ile tylko można, i czepiamy życia wszelkimi sposoby, koniec jeden i ten sam zawsze.
— I gdzież to oni odchodzą?
— Widzisz, mój drogi, to niezmiernie ryzykowna rzecz powiedzieć to z całą pewnością. Mnie samemu zdawało się dawniej, że ja wiem, a w miarę jak się starzeję, zmniejsza mi się ciągle ta moja pewność pierwotna. Mamy co do tego podanie, legendę jeżeli wolisz, a nawet może to jest coś więcej jak legenda. Można być człowiekiem należącym do kościoła, to jest księdzem, a nie mieć wiary bezwzględnej. Stokes co do tego naprzy-