Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   90  —

stych, i ja daję im ślub, to jest łączę ich ze sobą. Potem jeszcze zjawiają się znowu między temi połączeniami takie istotki małe, o których ci wspomniałem, z których koleją naturalną rzeczy wyrastają ludzie poważni, mądrzy, głupi, dzielni, niedołężni — kobiety dobre, złe, miłe w pożyciu, kłótliwe. U tej połowy ludzkości ostatnio wspomnianej, cera więdnie rychło, nabierają należące do niej osoby z wiekiem szczególnego pożądania przewagi we wszelkim stosunku, i to jest jedną z głównych przyczyn, że życie tamtej znowu połowy pierwszej, to jest życie tak zwanych mężczyzn traci stopniowo powab, a nawet staje się nieznośnem. Wreszcie przychodzi na człowieka epoka powolnego rozkładu...
— Co znaczy ten wasz rozkład powolny?
— To widzisz nie jest wcale ładny proces ten, o który pytasz. Gdy on się zaczyna, włosy wypadają i przybierają barwę, tak zwaną u nas, siwą. Ot i u mnie masz już na głowie początek tego zjawiska — mówił wikary, ukazując typową księżą łysinę wielkości talara. Dalej pozbywamy się również zębów, twarz marszczy się i wydłuża, w końcu zsycha się jak stare zwiędłe jabłko. Coraz mniej chodzi człowiekowi o ten pokarm i napój, którego tyle potrzebował w młodości — coraz