Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




I.
Pamiętna noc.

Było już dobrze po północy, gdy kilku mieszkańców wioski Sidderton i pewna liczba rolników z osad sąsiednich ujrzała olśniewającą smugę światła po nad bagnami Sidderfordzkiemi. W samem Sidderford nikt nie zauważył tego szczególnego zjawiska, a stało się tak dla tej prostej przyczyny, że w Sidderford sypiają o tej porze wszyscy. W ciągu dnia wiatr dął ciągle w jednym kierunku, a podlatujące w górę, lub sunące chwilami ponad samą ziemią, jaskółki mięszały się dla oka w jedną grupę z opadającymi liściami, którym ten powiew nadawał wszelkie pozory życia. Słońce zaszło tego wieczora za krwawy obłok, a księżyc wcale nie był widzialny.