Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   52  —

cała, chodząc po pokojach, tego gościa wielce podejrzliwemi spojrzeniami. Co by o nim była powiedziała, gdyby się jej przedstawił w tunice paljowej? — niewiadomo doprawdy!
A on tymczasem, ten przybysz z nieznanych światów, trzymając w jednej ręce filiżankę z herbatą, a w drugiej podaną mu przez gospodarza domu bułeczkę, ochoczo odbywał sobie dalszy przegląd jadalni całej. Po za oknami interesowała go ciągle jeszcze ta porzucona parasolka; w pokoju zwrócił w tej chwili uwagę na zawieszony nad kominkiem portret wikarego, który w tem miejscu dziwił go bardzo, a nadto wydawał się śmiesznym ze względu na sposób, w jaki nasze malarstwo reprodukowało kształty człowieka.
— Macie ciało formy okrągłej — dlaczego tedy przedstawiają was płasko ci artyści wasi?
Tego samego rodzaju spostrzeżenie wywołała u niego forma krzesełka.
— Skoro nie jesteście złamani pod kątem prostym, dlaczego to składanie się wasze we dwoje albo w troje? My się nie łamiemy nigdy w ten sposób, a gdy potrzebuje kto wypoczynku, to kładzie się na asfodelach w pośrodku i spoczywa sobie dokąd chce.
— Co do krzesła — zauważył w połowie potakująco wikary, — to ono i mnie