Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czuwało by wielki ból w chwili polerowania. Stawszy się gładkiem i promiennem — odbija ono wszelkie obrazy, jakie w nie wpadają — bez cierpienia i wzruszenia.“
„Błogosławiony jest człowiek — mówił dalej milcząco — który o sobie może powiedzieć: Jestem wypolerowany (jak zwierciadło).
Chwilę pogrążył się w myślach i słyszałem — jak szeptał parę słów po hebrajsku: Liszuosècho kiwisi adoszem.“ Poczem znów jego głos brzmiał mi w uszach wyraźnie:
„Przyszedłeś do mnie w głębokim śnie, a ja zbudziłem cię do jawy. W Psalmie Dawida powiedziano: „Tedy rzekłem sam w sobie: teraz zaczynam! Prawica to Boga, co uczyniła te zmianę.“
„Gdy ludzie budzą się w swoich łożach, roją, że otrząsnęli się ze snu, a nie wiedzą, że padają jako ofiara swych zmysłów i stają się łupem nowego znacznie głębszego snu, niż ten, z którego wyszli: Jest tylko jeden prawdziwy stan jawy; ten mianowicie, do którego się teraz przybliżasz.
„Gdybyś o tem powiedział ludziom, to by ci odparli, żeś chory, gdyż nie są w stanie cię zrozumieć. Jest to więc rzecz bezcelowa i smutna — mówić im o tem.
Oni płyną niby potok,
A są jak gdyby sen,
Niby trawa, która wnet powiędnie —
A pod wieczór będzie ścięta — i uschnięta.

„Kto był ten nieznajomy, co mnie szukał u mnie w domu i dał mi księgę „Ibbur.“ Czym go widział na jawie czy we śnie? — chciałem zapytać, lecz Hillel mi odpowiedział, zanim swą myśl wyraziłem w słowach:
„Przypuść, że człowiek, który przyszedł do ciebie i którego zowiesz Golem, oznacza przebudzenie umarłego poprzez najwewnętrzniejsze życie duchowe.