Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rodzaj wentylacji, a wewnątrz niej czerwoną chorągiewkę. Gdy tylko ktośkolwiek wchodzi do pokoju, lub opuszcza go, to znaczy otwiera drzwi: Wassertrum to dostrzega z dołu po silnym trzepotaniu chorągiewki. Jednakże wiem ja również dobrze, dorzucił sucho Charousek, „co mam wtedy czynić, i mogę to dokładnie obserwować z nory piwnicznej naprzeciwko, w której łaskawy los wspaniałomyślnie pozwala mi mieszkać. — Milutki żarcik z wentylacją jest wprawdzie patentem czcigodnego patrjarchy, lecz również i dla mnie jest to już od lat dostępne“. „Jakąż nadludzką nienawiść musi pan czuć do niego, jeżeli pan czatuje tak na każdy jego krok? A do tego, jak pan mówi, od dawna!“ dorzuciłem „Nienawiść?“ Charousek zaśmiał się spazmatycznie. Nienawiść? Nienawiść, to zbyt słabe wyrażenie.
„Słowo, któreby określało moje uczucie względem niego, musi być dopiero stworzone. — Nienawidzę jego krew.
„Czy pan to rozumie? Węszę, czuję to jak dzikie zwierzę, gdy choć jedna kropla jego krwi płynie w żyłach jakiegoś człowieka — i — zacisnął zęby — to zdarza się „czasami“ tutaj w Ghetto“. Od wzburzenia niezdolny mówić dalej, podbiegł do okna i zaczął przez nie wyglądać.
Słyszałem, jak tłumił sapanie. Przez chwilę milczeliśmy obaj. „Hallo! cóż to jest?“ — zerwał się nagle i natychmiast skinął na mnie; „Prędko, prędko! Czy ma pan lornetkę, albo coś w tym rodzaju?“
Głuchoniemy Jaromir stał przed wejściem do kramu i o ileśmy się z jego migów mogli domyślić, prosił Wassertruma, aby kupił od niego jakiś mały błyszczący przedmiot, który był nawpół ukryty w ręku chłopca. Wassertrum poskoczył na to jak sęp i cofnął się do swojej jamy. W chwilkę potem wybiegł z powrotem — śmiertelnie blady i porwał Jaromira za piersi: jęli się pasować ze sobą zażar-