Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ubrałem w słowa, już je Zwak wypowiedział. Hillel uśmiechnął się zagadkowo!
„Na każde pytanie, które człowiek w duchu zadaje, w tej samej chwili otrzymuje odpowiedź.“
„Czy pan rozumie, co on przez to chce powiedzieć?.“ zwrócił się Zwak do mnie. Nie dałem mu odpowiedzi i wstrzymałem oddech, aby nie uronić żadnego słowa Hillela. Szemajah mówił dalej:
„Całe życie jest to nic innego jak szereg pytań, przeobrażonych w formy, które noszą same w sobie jądro odpowiedzi, oraz szereg odpowiedzi, które płyną brzemienne pytaniami. Jeżeli ktoś co innego w tem widzi — jest głupcem.“
Zwak uderzył pięścią w stół!
„Tak, pytania, które za każdym razem inaczej brzmią i odpowiedzi, które każdy inaczej rozumie.“
„Właśnie o to się rozchodzi,“ powiedział Hille przyjaźnie. Wszystkich ludzi kurować jedną łyżką jest jedynie przywilejem lekarzy. Pytający otrzymuje tę odpowiedź, która mu jest potrzebna: inaczej stworzenie nie szłoby drogą swojej tęsknoty. Czy pan myśli, że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzi mi się pisane wyłącznie spółgłoskami? Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają tylko dla niego określoną myśl, — żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat.“
Właściciel teatru marjonetek odparł z siłą:
„To są słowa, Rabbi, słowa! Nazwę się Pagad ultimo[1], jeżeli będę z tego mądry.“
Pagad!! —
Słowo to uderzyło we mnie jak piorun. Ze zdziwienia o mało nie upadłem z krzesła. Hillel unikał mego wzroku.
„Pagad ultimo? kto wie, czy się pan tak rzeczywiście nie nazywa, panie Zwak“ uderzyły mnie jak z dalekiej odległości, słowa Hillela.

„Nigdy nie można być siebie pewnym. Zresztą

  1. Przypis własny Wikiźródeł pagad ultimo — ostatni głupiec (przypis pochodzi z serwisu Wolne Lektury)