Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XXXIV.

Drugim generałem został Barbés. Armand Barbes, urodzony na Guadelupie, wrócił do Francyi i przybył do Paryża z okolic Tuluzy, gdzie przebywali jego rodzice. Był podobnie jak Blanqui południowcem, ale pochodził z Langwedocyi, był Gaskończykiem, nie miał w żyłach krwi włoskiej, to też różnił się temperamentem od Blanquiego. Był nieco obcym temu wszystkiemu co Paryż przeżywał właśnie. Zrazu wiódł łatwe, zwyczajne życie człowieka bogatego, beztroskie życie właściciela ziemi, urozmaicone podróżami do stolicy, za granicę, ale potem porwały go wypadki, zapoznał się z ludźmi, zapalił do sprawy, i oto wnet ze spokojnego rolnika zrobił się fanatyczny wielbiciel wypraw krzyżowych ulicy, nie dający się prześcignąć w żadnej awanturze. Polubił przygody, a przygody wypraw republikańskich wydały mu się najszczytniejszemi. Ileż bo piękna w takim boju o sprawiedliwość? W XVI wieku, kiedy każda wybitna jednostka mogła wyzwolić swe instynkty na swój sposób, byłby niewątpliwie został jednym z głównych podżegaczy do walk religijnych, byłby szedł do boju zbrojny w miecz cnoty, dysząc żądzą sławy. Teraz, bez łyskliwego pancerza, bez symbolicznego pióropusza, w tem, że porzucił dostatki i leniwe ich używanie odnajdywał urok czegoś niezwykłego i rozmiłował się w nowem życiu. Co za rozkosz maszerować po nocy przez ulice, przedmieścia, wsi, w tłumie ludzi w bluzach, płaszczach, stukać obcasami po bruku miejskim, a potem upajać się zapachem prochu, wdychać mgłę nocy, napadać składy broni, zdobywać posterunki policyjne, widzieć wychodzące przeciw sobie z za zakrętu ulicy kolumny wojska, A chociaż scenerya owych wypraw była niezbyt świetna,