Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na uwagę jego przemowy, spostrzeżemy, że wierzył w zasadę: sposobić się długo, działać szybko. I zamyślał naprawdę poruszeniem wielkich mas ludzkich doprowadzić do tego, by ziściła się przemiana społecznych stosunków, której pragnął, o której marzyła gorąca jego dusza. I w tem właśnie dał dowód niezwykłej rozwagi i wielkiego zmysłu praktycznego, okazał się działaczem, który umie w karby ująć przypadek. W swych namiętnych artykułach, płomiennych dyskusyach, ową wielką przemianę społeczną określa jeno ogólnikami. Podczas gdy inni przywódcy grup nie przestają proklamować swych utopii, kodyfikować ideałów, umysły zwolenników skuwać żelazną obręczą logiki, Blanqui na rozstajach myśli rewolucyjnej zatykał zdała widoczny i pociągający ku sobie sztandar niepewności. Milczenie to gromadziło w okół niego wszystkich, których niezadowolenie, tęsknota i nadzieja popychały ku buntowi. Bezstronny, jak przystało na prawdziwego terrorystę, uznawał wszystkie pożądania i wszystkie złudzenia, wcielał do swej czarnej armii wszystkich, co chcieli iść i bić się, nie żądając od nich haseł szczegółowych i nie wymagając wyznania wiary zgodnej z jego wiarą.
Pozwalał więc idealistom swej partyi budować w pocie czoła grody szczęścia, gdzie cnotliwi obywatele przyszłości zapoznaćby się mogli ze srogością przepisów drobiazgowych i powabem nudy i jednostajności. Ograniczał się do ciągłego przypominania, iż naprzód należy zdobyć Tuillerye, ministerstwa, prefekturę i że trzeba naprzód zburzyć to co stoi na przeszkodzie, a potem dopiero można przechadzać się po ścieżkach raju ziemskiego stworzonego przez wyobraźnię. Praktyczny zdrowy rozsądek nakazywał mu iść co dnia naprzód krótkimi etapami. Co dnia po trochu. Naprzód trzeba przystąpić