Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/520

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kobiecy komitet“, „Stowarzyszenie praw kobiety“. Wśród zagranicznych grup była i rosyjska, niosąca dwa wieńce.
Ten niezmiernej długości pochód sunął w zdumiewającym porządku przez bulwary: włoski, de l’Hopital i de la Contréscarpe. Rodzina i przyjaciele zmarłego wytknęli inny plan drogi, lecz zarząd pogrzebowy zmusiła policya do takiego pochodu.
Wzdłuż wszystkich ulic, na placu Bastylli i na pont d’Austerlitz skupiły się tłumy ludu. Gdy na skręcie ulicy dostrzegano ukazujący się wóz żałobny — odkrywano głowy. Z okien jak deszcz sypały się kwiaty.
Na wszystkich ustach był jeden okrzyk: „Niech żyje republika!“ Nigdy w życiu nie widziałem nic bardziej wspaniałego i wzruszającego, jak ta olbrzymia manifestacya mas ludowych, które się zgromadziły by oddać sprawiedliwość starcowi — męczennikowi. Szczególniej potężnie wyglądały fale tłumu w wąskiej, a długiej ulicy de la Roquette. Płynęły zwolna, rozsuwając na bok stojące grupy widzów i pochłaniając wciąż nowe fale z przyległych ulic. Gdzie okiem sięgnąć, widać było tylko ruchliwą, zwartą masę głów, a na tem czarnem tle czerwieniły się wieńce i bukiety i powiewały kirem okryte chorągwie.
Niebo zasnuły białe obłoki, przez które z trudem przedzierało się słońce, rzucając niepewne blaski.
W miarę jak zbliżaliśmy się do miejsca wiecznego spoczynku, cisza stawała się coraz głębszą; rozlegał się tylko odgłos miarowych kroków ludzkich po zmarzłej ziemi. Lecz cisza i spokój tłumów podniecają zwykle nerwy policyantów. Tak się też stało i teraz. Rochefort i kilku członków redakcyi „Intransigeant“ i „Justice“ znajdowali się właśnie na chodniku i chcieli wrócić do