Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/471

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
CCXXV.

Przypuszcza przytem wielką różnorodność, a to przez prostą jeno analogiczność owych miliardów ziem, co mają, jak nasza, atmosferę, morza, teren warstwowany, florę, faunę, ludzi itp., dopuszczającą odmiany niezliczone, bo nie wymagającą podobieństwa ścisłego. To są też kombinacye typowe.
W końcu przyjmuje też podobieństwa ścisłe, ale przy jednoczesnem zdwojeniu, wreszcie inne jeszcze, o różnych trwaniach.
„Oto — mówi — jakiś egzemplarz czegoś, np. człowiek lub rzecz. Ma on, podobne, jak kamień, drzewo, strumień, zwierzę, zdarzenie lub cokolwiekbądź innego swe miejsce, swą chwilę i swoje duplikaty. Ziemia-odbitka istnieje w ogromnej ilości egzemplarzy, ale taka naprzykład, jaką była do dziś, do tej chwili, bo jutro ludzie i przypadki mogą pójść inną drogą, wejść w to, co dziś nam jest nieznanem. Każdej sekundy może począć się zdwojenie, rozejdą się drogi, ta, którą się pójdzie i ta, którą się pójść mogło. W każdym jednak razie droga, którą mają się toczyć losy planety, aż do ostatniego dnia jej istnienia, przebieżoną już była miliardy razy, jestto już jeno kopia, odbitka, której oryginał istniał gdzieś przed miliardami wieków “.
Blanqui przystępuje potem do problemu przeznaczenia ludzkiego.
„Same wypadki — mówi — nie stwarzają odmian ludzkich. Któryż z ludzi nie znalazł się raz choćby na punkcie, skąd mógł pójść w dwie strony. Ta, do której się obróci plecami, przy tejże samej indywidualności wiodłaby go w życie zgoła inne, niż ta, którą idzie. Jedna wiedzie do nędzy, wstydu, hańby, niewoli, druga