Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/467

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żaru i ciepła. Ale zachodzi pytanie, jak się tworzy mgławica, skąd się bierze ciepło, które ją ożywia, zrazu czyni rzadką, a potem kondensuje w słońce otoczone planetami? Teorya grawitacyi daje ledwo część wyjaśnienia. Siła przyciągania usiłuje zbliżyć do siebie wszystkie ciała niebieskie, siła odśrodkowa stara odepchnąć po stycznej obrotu w przestrzeń. Bez odśrodkowej ziemia spadłaby na słońce, bez przyciągania wyleciałaby z orbity swojej.
Z dwu tych sprzeczności wynika równowaga, prawo wszechświatowe. Blanqui nie nazywa rzeczy tymi słowy, ale przedstawia ją samą, szuka poza ciepłem źródła światotwórczego i znajduje go w ruchu. W miejsce, rezygnującej z objaśnienia przyczyn pierwszych teoryi stawia teoryę ruchu tworzącego się z ustawicznej gry grawitacyi i siły centryfugalnej i można z wywodów jego wyciągnąć wniosek, że stawia obok nieskończoności przestrzeni i wieczystości czasu, także nieśmiertelność ruchu w jednym rzędzie.
„Ustawicznie — mówi Blanqui — patrzymy na rozpadanie się wszystkiego i zmartwychwstawanie“. Nie widzi on więc porządku stałego i niezmiennego w wszechświecie, jest i tu rewolucyonistą, ale wśród chaosu chce na dany okres trwania zaprowadzać konieczny ład. Materyę widzi w ciągłem syntetyzowaniu nowych związków i rozpadaniu się dawnych na pierwiastki:
„Wszystkie jej postaci skromne, czy olbrzymie są przejściowe i ulegają śmierci. Gwiazdy rodzą się, jaśnieją, gasną i tysiące tysięcy lat potem może jeszcze plącą się niby grobowce pośród żywych. Ileż miliardów tych zlodowaciałych trupów snuje się tak po ciemku czekając godziny swego rozbicia, w której jednocześnie zmartwychwstaną. Albowiem, mimo, że zdają się na wieki