Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/390

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w decydującej chwili posłać je na punkt zagrożony, podczas gdy zostawieni samym sobie Francuzi musieli się szybko cofać po zwycięskim ataku.

CLXXXI.

Wydarzenie z wioską Bourget mogło zaniepokoić najbardziej pobłażliwych. Miejscowość tę, 28 października, w pierwszym ataku zajęło trzystu franktireurów, potem oparłszy się o gwardyę ruchomą i narodową. Ale dnia 30 października odbili ją Niemcy. Więc przez ciąg dwu dni, pod samemi niemal bramami stolicy, garść ludzi czekała na pomoc, wojsko, armaty, czekała daremnie, a tymczasem otoczono ją i wycięto w pień po bohaterskiej obronie, z za węgłów domów, okien i dachów. Nazajutrz Trochu wyrażał się o tych gigantycznych trzechdniowych zapasach, jak o przykrym wypadku i dosłownie oświadczył, że wieś Bourget nie leży w terytoryum objętem obroną, a jej zajęcie jest rzeczą niezmiernie małej wagi.
Do tego dołączyła się kapitulacya Metzu. Gdy wiadomość tę posłyszano od Feliksa Pyata, wierzyć jej zrazu nie chciano. Spalono jego pismo „Combat“ i nawet w urzędowym „Officiel’u “ przedstawiono go za agenta wrogów. Ale było to prawdą i dnia 30 października afisz Juliusza Favra oznajmił jednocześnie powrót Thiersa, propozycyę zawieszenia broni, z którą wystąpiły cztery wielkie neutralne państwa, zwołanie Zgromadzenia narodowego i wreszcie poddanie Metzu przez Bazaina.
Więc po sześciotygodniowem oblężeniu nie było nic do roboty innego, jak stwierdzić bezczynność gen