Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

twój tors i ramiona i rozumiem, dlaczego znakomitych ludzi przedstawiają w popiersiach, bo... — urwała.
— Co, bo?
Lili zmieszała się i, chcąc odwrócić tok myśli, poczęła go szybko całować, mówiąc: — Masz, masz!... A teraz pisz dalej — i wybiegła do swego pokoju.
Gdy Stef do niej zajrzał, zobaczył, że siedzi na kanapce zgryziona i smutna.
— Co ci jest?
— Tak, nic, Stef, wydaje mi się tylko, że jestem bardzo brzydka, nic dobrego i nie wiem, dlaczego, a nawet mnie to martwi, za co wy mnie kochacie?
— Lili, niebardzo się domyślam, o czem mówisz; wiem tylko, że dusza jest pomieszana z ciałem, jak piasek ze złotem; to się nie da rozdzielić, to tak być musi: uczucie zawsze poszukuje realizacyi nawet we wzruszeniach pozbawionych pozornie wszelkiego cielesnego pierwiastku, w uczuciu choćby przyja-