Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Rozumny z ciebie człowiek — mawiał nieraz Stefan.
— Oryginalny masz sposób ujmowania rzeczy — przyznawał Brunon.
A Lili podnosiła się na posłaniu i, podnosząc uroczyście palec, mówiła:
— A widzicie!
A gdy pytali, co mają widzieć, odpowiadała:
— Żem potrafiła was ocenić i mam dobry gust.
Czuwali w nocy przy niej naprzemian.
Brunon zwykle szybko zasypiał; Stefan dłużej przesiadywał i rozmawiali nieraz do późna.
Lili ogromnie zajmował w tym czasie świat zagrobowy i to było częstym tematem ich rozmowy.
Brunon w tych sprawach nie umiał nic powiedzieć. Stefan rozwijał rozmaite fantastyczne teorye i był raczej skłonny wierzyć w nieśmiertelność duszy.
— Trudno — dowodził — wyobrazić sobie, w jakiej postaci ciągnie się to