Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
69
PRZERWANA CHWILA

obłok, światlejszy przy brzegu. Odwinęła się z lekka poła kożucha, błysnęła żółtą skórą i z fałd wysunął się pozłocisty sierp i zawisł na ciemnym szafirze. A dalej stał bez koni zapomniany, drogocenny wóz o dyamentowych kołach, więc na wsze strony rozbiegli się z latarkami aniołowie po łące niebieskiej i błąkali się wśród nocy, szukając pasterza stada i złotych narzędzi.
Westchnął lekki wiatr nad ziemią smutną, potrącił zioła i kwiatów kielichy, wylewając z nich pachnidła, jął szemrać po krzakach, aż gdzieś w gęstwinie świsnął zbudzony słowik raz i drugi, potem zaszczebiotał w szybkiem tempie. Z doliny odpowiedział,