Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/369

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
359
POCIĄG

Po chwili porwał się senny wiatr, rozniósł zapachy pól i łąk i zemdlał w dolinie. — Lazurowe niebo przybrało kolor ciemnego błękitu i cicho wyszła letnia noc ze światłami rzewnych gwiazd.
Człowiek zrzucił czapkę, rozpiął kurtkę na piersi i pił chciwie świeże, chłodne powietrze. Chwilami oglądał się i widział wtenczas bladą smugę elektrycznego światła za sobą; to znowu wpatrywał się badawczo w ciemną dal i nadsłuchiwał pilnie.
— Zdaje się, już? — szepnął w końcu i nozdrza mu grać zaczęły.
Rzeczywiście — w oddali zamigotały jakby dwie jakieś cęt-