Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
332
GUSTAW DANIŁOWSKI

krwią, słodkie zaś, smutne jej oczy obróciły się w dół na podłogę, gdzie w srebrnej aureoli włosów bielała twarz kobieca, cicha jak zdeptany kwiat i prawie nie straszna, gdyby nie szkliste oczy, w których leżała pustka ogromna i wielkie przerażenie.

»Ma granice nieskończony!«

Grzmiał dalej chór i urwał nagle, jakby poczuł, że gdzieś w pobliżu krąży śmierć. Stało się cicho bardzo, a była to chwila uroczysta i niezwykła; bo właśnie trzy dość dziwne rzeczy leciały nad ziemią: silna pieśń, smutna dusza i wielka boleść, która tę duszę z serca wydarła; i może być, że w jakimś punkcie