Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
311
WIGILIA

w ciszy, która spływała na miasto w uroczystą godzinę wigilijnego wieczoru. — Wiem, co zrobię — szepnęła w końcu, ubierając się ponownie do wyjścia. Zdmuchnęła świecę, zbiegła szybko ze schodów i wpadła do kuchni sąsiadki.
— Moja Maryanno! — zwróciła się do służącej, która smażyła rybę — co to? już jedzą?
— O, już!
— Proszę, oto klucz: niech Maryanna przyśle za jaki kwadransik swoją Anusię, by ogień pod blachą rozpaliła; ja pobiegnę tymczasem do mostu. Spotkam Michasia, przyjedziemy razem. Moja Maryanno...
— Dobrze, dobrze, niech Bóg prowadzi — odparła dobrodu-