Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
287
WIGILIA

go jednak sama napoczynać. Natomiast wyjmuje struclę z pieca, wycina ze spodu spory trójkącik, chucha nań i próbuje... wyśmienite, bez cienia zakalca.
— No, jak idzie, to idzie — szepce uradowana wdowa, odpinając fartuch. — Wszystko już prawie gotowe. Zupa migdałowa stygnie w wazie, farsz, sosy — palce lizać!
Karasia dosmaży na patelni w trakcie wieczerzy. A teraz, marsz po resztę sprawunków. Wigilię pani Halina urządza królewską: wszak może sobie pozwolić. Suknię hrabianki skończyła na termin, pieniądze ma: o, tu! w woreczku — pięć, trzy i trzy — jedenaście rubli; na wino, bakalie, pierniki — aż nadto.