Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go uspokoiło. Zatem im gorzej, tem mu lepiej. Teraz już bez żadnych skrupułów i wyrzutów sumienia schadzać się będzie ze swą Małgosią i ot, nie odkładając, dziś jeszcze, po wieczerzy...
Służąca, wpuszczając go na dziedziniec, winszowała mu, jakgdyby ślub był już wzięty. Drżący oczekiwał nadejścia narzeczonej. Przyszła ostrożna, milcząca, pachniała fiołkami, odziana była w lekką białą sukienkę. Woń fiołków i cisza nocna, upoiły młodzieńca. Porwał kochankę w objęcia, uściskali się długo, w milczeniu, szczęśliwi, ufni w siebie, w przyszłość.
Po raz pierwszy Małgosia, pewna teraz praw swoich i miłości pięknego chłopca, odtajała, śmielsza, tkliwsza, gorętsza w słowach i pieszczocie. Anania, wracając ze schadzki, zataczał się, szczęściem pijany.
Następny wieczór był bardziej jeszcze rozkoszny. Trzeciego dnia, służąca, sprawująca zwykle czaty w kuchni, znudzona może czuwaniem, zaalarmowała kochanków znakiem umówionym na wypadek grożącego zkądbądż niebezpieczeństwa. Kochankowie rozbiegli się wystraszeni.
Nazajutrz Anania otrzymał od Małgosi list następujący:.
„Boję się, czy wczorajszej nocy ojciec nie „domyślił się czegoś. Uważajmy, by się nie narazić, teraz zwłaszcza, gdyśmy pewni naszego szczęścia i przyszłości. Lepiej nie widywać się przez dni kilka. Bądź cierpliwy i miej tyle odwagi, ile jej mi potrzeba, by się wyrzec na czas jakiś rozkoszy widywania się z tobą. Zdaje mi się, że nie przeszyję tych dni kilku, bez ciebie, twych pocałunków, „twego głosu”.
Na co Anania odpisał:
„Ukochana! ubóstwiana! W tem, jak we wszystkiem” jak zawsze, masz racyę. Tyś świętością, dobrocią, mądrością a ranie miłość dla ciebie ośle-