Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obłożę... Ale, ale... poczekaj że. Opowiedz mi wpierw wszystko, co zajść mogło w Nuoro przez rok mej nieobecności?
Opowiadała długo i szeroko, mieszając daty, wypadki, własne sprawy i cudze, lecz zawsze zwracała rozmowę na Małgosię. Małgosia była najpiękniejszą, kwiatkiem, różyczką, goździkiem wonnym, cukierkiem. A odziewała się! Nie! oko ludzkie nie widziało szat podobnych! ucho nie słyszało o takich koronkach i wstążkach! Gdy przechodziła patrzano na nią, jak na gwiazdę mknącą po nieboskłonach, jak no kometę. Pewien pan błagał ją Nannę, by ukradła wstążkę, którą się Małgosia opasywała. Chciał to nosić jak relikwie, na sercu. Służąca, w domu państwa Carboni, opowiada, że panienka jej otrzymuje co rano listki miłosne, związane wstążeczkami niebieskiemi...
— Ale różyczka — ciągnęła pijaczka — dobrała już sobie godną siebie parkę — goździka pewnego... A! wygadałam się — zawołała, uderzając się po gębie. — Mniejsza z tem. Widziałam przecie, jak się trzyma w zębach brzeg... i odzwyczaić się nie mogę.
— Brzeg czego i kto trzymał w zębach — pytał, śmiejąc się Anania.
— Panicz trzymał w buzi brzeg własnej koszuliny — śmiała się stara, zaglądając przez otwarte na dziedziniec okno.
Żartowali, śmieli się. Wieprzak, zerwawszy się z uwięzi, zaczął się ocierać o spódnicę i nogi pijaczki; kura wskoczyła na grzbiet wieprzaka, dziobiąc mu uszy; na gałęzi bzu bujał się od niechcenia wróbel szary.
Student czuł się tak niewymownie szczęśliwym, że zaczął śpiewać nową stanzę Poliziano’a:

„Portate, venti, nuesti dolce versi
„Dentro all ovecchie della Ninfa mía;“