Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie, czy dla zachowania miłej sobie swobody, czy przez inne jakie wyrachowanie, nie przyznawała się doń, nie czuł goryczy w sercu, wyrzekał się bez żalu matki, której przyszłość była zapewniona, teraźniejszość uczciwa, przeszłość odkupiona. Nie potrzebny jej był a nie mogąc uszczęśliwić jej, po cóż miał szkodzić, w życie jej wchodzić? Od misyi swej mógł odstąpić spokojnie, z zadowolonem sumieniem. Okrutna zagadka rozwiązała się sama przez się, mógł teraz iść swą drogą w przyszłość... w szczęśliwą przyszłość. Zdawało mu się, że zadanie swe spełnił samem pragnieniem spełnienia, a wysiłek ten kosztował go tak bardzo, zdawał się tak heroicznym, że mu całą duszę wypełnił dumą i zadowoleniem. Tak, gwiazdy bliskie były... Byle je pochwycić... W tem... roztworzyła się przepaść... A! wszystko kłamstwem było, ułudą, wszystko dokoła niego i w nim samym... snem niepochwytnym o tem, co życiem być miało... Kłamstwem ziemia i kłamstwem gwiazdy same.
— Łudzę się jeszcze może. — myślał — może się mylę.... a może... może Marya Obinu nią nie jest... Nie ta, to inna! istnieje przecież gdzieś i woła na mnie... Wrócić na drogę raz już przebytą, znów szukać bliskiej czy dalekiej, pokutującej czy grzesznej, żywej, czy zmarłej... o, gdybyż zmarłej!
Czekał z gorączkową niecierpliwością powrotu gospodyni z miasta, a dla uspokojenia się analizował uczucia swe, instynkty, które nim kierowały. I tak, jak to nieraz już bywało, przekonywał się i teraz, że ból, którego doświadczał, pochodzi z rozdwojenia samej istoty jego duszy.
Jednym zasadniczym jej rysem było to, że był dzieckiem pełnem fantazyi, wygórowanej tkliwości, uczuć, o smętnym nastroju, chorem. Dotąd pozostało w nim wiele z chłopca, co śród gór rodzimych marzył o krajach dalekich, nieznanych; w domu olejarza śnił o wycieczkach i nigdy nie dokonanej