Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zdawał się spokojny, chłodny nawet i tak, jak gdyby pytania zadawał z prostej ciekawości, w rzeczy samej paliła go gorzka, rozpaczna ciekawość i jednocześnie pytał siebie, co ma teraz począć, o wiele mniej wzruszony nędzą swej matki, jak własną niedolą i przyszłością zachwianą niespodzianem odkryciem prawdy.
Wdowa podniosła dłoń w górę i mówiła z niezwykłą powagą.
— Wszystko synu w ręku Boga. On sam wszystkiem rządzi. Wolą swą obuzdał cię i ściąga bez litości, lecz bądź cierpliwy. Czy sądzisz, że mi błogo pomyśleć, iż mam za co dziękować Bogn, że mąż mój nie chciał, czy nie mógł pracować i nie umarł spokojnie, pod własnym dachem. Więc cóż? Tak i matka twoja. Pragnęła niewątpliwie żyć uczciwie, w pracy powszedniej, lecz inna nić przeznaczeń padła na jej drogi, splątała kroki.
Zarumieniła się twarz żółta, wdowa załamała chude, wykrzywione palce, zamilkła z długo tłumionego bólu i wstydu.
— Wszystko więc tracę, wszystko! — wołał Anania. — Co za boleść, hańba, rozpacz! Opowiadajcie mi Nonna, opowiadajcie wszystko, nie ukrywajcie nic, nie oszczędzajcie. Jak żyła, co robiła przez wszystkie te długie, śmiertelnie długie lata? Chcę wiedzieć wszystko, wszystko, skonać z bólu i hańby, i upokorzenia zanim... Basta! — dodał wstrząsając gwałtownie głową dla opędzenia się myślom, co jak kruki czarne, mózg mu żywy jeszcze rozrywały — basta! Opowiadajcie.
Zia Grathia patrzała nań z nieskończoną litością. Chciałaby módz brać go na kolana, tulić do łona, śpiewać mu cichą kołysankę, uśpić tę burzę, co nim miotała, ten ból, żal, wstyd.... Lecz... bądź wola Twoja, Panie! stworzeniśmy, aby cierpieć i ból, najsilniejszy bogdaj, nie zabija. Oho! żeby zeby ząbijał! Łacny byłby koniec. Zabija choroba lub wypadek,