Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Buonas dies[1] — odezwała się wdowa, patrząc ze zdziwieniem na nieznajomego młodzieńca. Zdjęła z głowy dzban, położyła na stole bochen chleba, pomału, rozważnie, oka nie spuszczając z nieznajomego.
— Nie poznajecie mnie Nonna?— wołał Anania. — Teraz poznała go, krzyknęła, rozwarła ramiona. Anania uściskał ją, całował, zasypał pytaniami: Juanne? gdzie jest, czemu został zakonnikiem. Czy odwiedza matkę, czy zadowolony? A syn starszy, owczarz? Dzieci fabrykantów świec woskowych? Wyrośli, ludzie już! Jakże życie szło w Fonni przez te lat piętnaście, tak, piętnaście lat będzie! Kto tu teraz sędzią gminnym? Czy zaraz, jutro, będzie można udać się na Gannargentu?
— Dziecko! kochane dziecko! — mówiła wdowa, obchodząc chłopca dokoła. — Że też odszukałeś moją chatę! Widzisz, pusta i uboga, jak zawsze. Ot! opuszczone gniazdo, zburzone! Siadajże chłopcze. Woda świeża, prosto ze źródła, jak kryształ, napij się, umyj, odpocznij. Zaraz ci przygotuję kęs jaki... Nie broń się, nie odmawiaj, nie upokarzaj mnie, nie gardź wdowim chlebem. Własnembym cię nakarmiła sercem. Przyjmij, co jest w domu. Urosłeś, wypiękniałeś! Słuchaj! mówią, że się żenisz? Nie głupie dziewczę, co cię sobie wybrało! Ale... czemuś mi nie napisał, że przyjedziesz? Przyjęłabym cię lepiej, Dobre, kochane dziecko! nie zapomniałeś starej, przez wszystkich opuszczonej wdowy.
— Mówcie mi o Juanne, opowiadajcie! — nalegał Anania, myjąc się w świeżo przyniesionej wodzie.
Wdowa się zachmurzyła.

— Nie wspominaj go — rzekła — przyczynił mi tyle boleści! lepiej, tysiąckroć lepiejby zrobił, idąc za przykładem swego ojca... Nie, nie mówmy o nim. Nie człowiek to, nie! Świętym może i zostanie kie-

  1. W miejscowem narzeczu: dzień dobry.