Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.I.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzie, że żadna z niech nie była jego matką, lecz wiedział, że tu czy tam, w Cagliari czy w Rzymie, Ola wiedzie żywot podobny do żywota kobiet, zamieszkujących na via San Lucífero, zkąd Anania postanowił wynieść się jaknajprędzej.
— Po co Małgosia pisała do mnie, po com jej odpowiedział? — pytał siebie. — A może Kobieta ta nie żyje już, umarła? Po cóż mam się odrzekać szczęścia i Małgosi? Ani się ona domyśla, żem zrodzon z grzechu i hańby... Jutro, tak, jutro, napiszę do niej, wszystko jej wyznam...
— Ale co, jak — pytał siebie, przewracając się w łóżku — po co manm to jej wyznawać? Gdyby gardziła mną, nie pisałaby do mnie... Małgosia sądzi, że Kobieta ta umarła... dla mnie przynajmniej umarła, nie istnieje... Ale ja czuje, że żyje i nie mam prawa zdradzić swych obowiązków, a obowiązkiem jest moim szukać matki, znaleźć... w twarz rzucić... A jeśli się nawróciła? Nie, nawrócić się nie mogła. Nienawidzę jej, nienawidzę, zabiję...
Straszne i zmienne obrazy majaczyły przed nim: widział matkę w towarzystwie kobiet-ulicznic i mężczyzn rozbestwionych, słyszał wrzask, kłótnie, bójki, trząsł się ze wstrętu i upokorzenia.
Około północy nadszedł kryzys łez obfitych, szlochał, gryzł prześcieradło, ręce łamał, głowią bił o ścianę. Zdarł sobie z szyi amulet, zawieszony przez Ole, w dniu, w którym go wywiodła z Fonni i opuściła. Odrzucił precz, zdeptałby i chciałby zdeptać wszelakie o niej wspomnienie. Nagle, własnym się łzom zdziwił, powstał, podjął odrzucony talizman, lecz nie zawiesił go już sobie na szyi. Pytał się czy cierpiałby nad tem wszystkicm tak bardzo, gdyby nie kochał Małgosi? Czy i wówczas wstydziłby się, tak okropnie wstydził swej matki? Zdawało mu się, że tak. Ponura pustka opanowywała zmęczone myśli i serce. Zmęczony, znękany starał się stracić pamięć o tem, co go dręczyło,