wione pysznym widokiem maurytańskiego miasta, którego średniowiecznych pałaców czyste i barwne linie rysowały się na tle nieba pełnego wschodnich blasków.
Chociaż październik dobiegał do końca, powietrze ciepłe było, jeszcze pełne woni jesiennego kwiecia i kobiety przechodzące pod balkonem Anania, a udające się do pobliskiego San Lucífero. odziane były w lekkie muślinowe lub jedwabne suknie. Zdawało się studentowi, że go siła czarodziejska przeniosła w zaczarowaną krainę. Wszystko go zachwycało: wytworna komnata, w której zamieszkał, ciepło, woń, barwy, życie nowe, swoboda, wszystko mu się snem zdawało. Ogarniała go też senność błoga, rozkoszna, po przez którą nowe wrażenia dochodziły go zamglone, lecz tem żywsze może. Wszystko wydawało mu się piękne, wielkie, wszystko: domy i pałace, ulice i kościoły. A ile tu byli ludzie, różności, bogactwo, zbytek.
Gdy po raz pierwszy przechodził około kawiarni Montenegro i spostrzegł towarzystwo młodzieńców o wymuskanych wąsikach i żółtem obuwiu, dziwnego doznał wrażenia: oto, przypomniała mu się naraz, aż w najdrobniejszych szczegółach, olejarnia, na przedmieściu, w Nuoro, pełna obdartusów i żebraków. Co też tam teraz porabiają starzy ci przyjaciele? Skromne, ciasne, nędzne, znane mu dotąd życie szło za nim krok w krok, szeroką wielkomiejską ulicą, wzdłuż maurytańskich pałaców i ogrodów, domów, kąpiących się w słońcu, wytwornych kawiarni, w odbłysku oślepiającem śródziemnego morza, w słońcu, lazurach, w zbytku, w wrzącej wesołości.
Pierwszy list Małgosi wzmógł w nim tylko radość nowego życia. List był prosty i tkliwy, pisany na dużym arkuszu białego papieru, okrągłem, pewnem, mezkiem niemal pismem. Co prawda Anania oczekiwał ćwiartki papieru zabarwionej niebies-
Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.I.djvu/136
Wygląd
Ta strona została przepisana.