Strona:Grazia Deledda - Po rozwodzie Cz.II.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w celu zadawalniania czarnej magii, wiedźm i owczarzy, a gdy gość zrzucił płaszcze i ciepłe chusty, w które się był okręcił na drogę, stara znalazła, że utył bardzo.
— Nic to nie szkodzi — odparł, a wszyscy wybuchnęli śmiechem, jak gdyby ruszył dowcipem.
Chrzest syna Bronta odbył się z wielką, pompą. Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu, zia Massina rozpuściła sznurki swej kiesy, sprowadzając z miasta wina i likiery, przysmaki zamorskie i słodycze. Nocami nie spała, pilnując, ażeby nie okradziono śpiżarni.
W dniu chrzcin Giovanna wstała z łóżka, aby pomódz w przygotowaniach świekrze, lecz zmęczona zmuszoną była znów się położyć i potem siedziała tylko oparta o poduszki, kołdrą przykryta, ubrana w kaftan swój ślubny, czepiec ślubny i chustę jedwabną. Pobladła, oczy się jej rozszerzyły, lecz piękną jeszcze była.
W izbie rozsunięto stoły; ciotka Marcina dostała ze skrzyni nieużywane dotąd lniane, lśniące obrusy. Chrzest odbył się o 11-ej. Dzień był pochmurny i chłodny. Z zachmurzonego nieba spadał śnieg biały. Ulice puste były, pokryte gołoledzią, niby zaprószone kawałkami pobitego szkła. Cisza głęboka zalegała plac przed białym domem, na którego tle rysowały się wyraźnie delikatne, bezlistne gałęzie krzaka migdałowego.
Nagle placyk się ożywił. Ukazała się garstka