Strona:Grazia Deledda - Po rozwodzie Cz.I.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ny, bezsilny, do niczego. Biedaczka miała przed sobą przyszłość nędzy i hańby. — Przerażająca starość. Pomyślała, że los jej iście gorszy od twego...
Konstanty, blady jak śmierć, bez tchu, przytomności, chciał zaprotestować, krzyczeć, że wróci, wrócić musi kiedyś, lecz mu głos uwiązł w gardle, a tamten, nie spuszczając zeń okrągłych swych, jasnych, a zamglonych oczu, ciągnął:
... Gorszy od twego. Powinieneś zastanowić się nad tem i powinno to pobudzić cię do skruchy za popełnioną zbrodnię. Otóż...
Tu urzędnik zaczerpnął powietrza.
... otóż, prawo opatrzne i przewidujące przewidziało podobny zbieg okoliczności i by zapobiedz krzyczącej niesprawiedliwości... niewinny nie może, nie powinien cierpieć za winnego! Otóż... wiedzieć o tem musisz, istnieje rozwód, co wraca swobodę żonom skazańców. Otóż, jeśli twoja żona... uspokój się, proszę, usiądź, słaby być musisz?... jeśli twoja żona chce korzystać z pozostawionego sobie prawa, obowiązkiem twoim, obowiązkiem chrześcijanina, uczciwego człowieka, dobrego męża..
Konstanty oparł się obu dłońmi o biurko, i drżał cały, lecz siląc się na spokój spytał.
— Jest już podanie?
— Usiądź, usiądź — uspakajał urzędnik. — Jest tam kto? — plasnął w ręce, sądząc, że więzień upadnie na ziemię, ale Konstanty ciągnął ze spokojem? dziwnie odbijającym od podrzucających nim dreszczów: