Strona:Grazia Deledda - Po rozwodzie Cz.I.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którego szanować nie mógł, stał mu się niezbędnym, był mu jedyną pociechą; ten go przynajmniej słuchał, rozumiał, uspakajał. Z egoistycznym też żalem przewidywał zbliżenie się chwili, w której Król Pikowy, odsiedziawszy karę, wypuszczony zostanie z więzienia.
W dniu tym do warsztatu szewców wprowadzony został nowy więzień, mieszkaniec Włoch północnych, długi i chudy, o rysach twardych i cerze ziemistej, o małych, wyblakłych oczkach. Z wyglądu trudno było wiek jego określić i wszyscy się roześmieli, gdy oświadczył, że liczy dopiero lat dwadzieścia dwa. Skarżył się na gorąco, na swąd więzienny, na wszystko.
Nie był mydlarzem, był synem kupca obuwia en gros, rodzajem panicza. Odrazu, nieproszony, niepytany, zaczął opowiadać bolesną swą przygodę: zabił rywala, wyzwano go. Przebił nożem nędznika. Kobieta, powód zajścia, chora była na piersi, umierająca teraz, umierająca — tyle tylko. Jeszcze jedno, miał syna z tą kobietą, drobne, kilkoletnie dziecię... Gdy matka umrze, chłopiec zostanie sierotą, opuszczonym...
Konstanty drgnął. Przygoda nowego towarzysza niedoli nie budziła w nim szczególnego współczucia, lecz przypomniała mu się Giovanna i chory Malthineddu.
Nowoprzybyły wziął się raźno do pracy i zamilkł, krając parę podeszew, lecz warga dolna opa-