Strona:Gomulickiego Wiktora wiersze. Zbiór nowy.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Gdzie życia mego ranek biały?
Gdzie są młodości mojej róże?
Dziś błądzę w ciemnym życia lesie —
Cóż mi jutrzejszy dzień przyniesie?
Próżno wytężam w przyszłość wzrok...
Pustka przedemną, strach i mrok.
Mniejsza co będzie: śmierć czy życie!
Tu wszystko porę ma wskazaną:
Trud i spoczynek, noc i rano,
Wszystko potrzebne we wszechbycie.
Błogosławiony ruch i dzień;
Błogosławiony też i cień!

Zabłysną jutro ranne zorze,
Dzień wstanie ciepły i słoneczny;
A mnie sądzone będzie może
Ledz w zimnym grobie na sen wieczny;
I pieśni, które śnił poeta,
Wraz z jego sławą schłonie Leta.
Świat mnie zapomni... Co mi tam!
I tak nie będę w grobie sam.
Ty, bóstwo moje, światło moje,
Przyjdziesz łzę zronić nad mogiłą,
Szepcząc: — To serce dla mnie biło;
Memi snów jego były roje..
Ja się zpod darni modlę wciąż:
— Przybądź! tu czeka druh i mąż!...”

Tak pisał Lenskij — lotnie, chmurno
(Dziś romantyzmem to zowiemy,
Choć jest ta nazwa nazbyt górną;
Lecz o to mniejsza) — wreszcie niemy