Ta strona została uwierzytelniona.
(Zupełnie już jasno. Wann daje ślepemu i bezradnemu Michałowi kij w rękę, nasadza mu kapelusz i prowadzi macającego, ale cicho i szczęśliwie uśmiechającego się do drzwi. Michał przykłada okarynę do ust i gra rozdzierająco-smutno! W sieni ubiera Jonatan ślepego, Wann wraca napowrót. Wsłuchuje się w coraz dalej milknącą melodyę okaryny, bierze ze stołu małą gondolę, ogląda ją i mówi z bolesną rezygnacyą w głosie):
Mknij, mknij, ty mały cud-okręciku!
KONIEC.
— 93 —