jest przekroczyli granicę, dosięgniętą niegdyś przez Gay-Lussac’a.
Autor niniejszej pracy, który w tym czasie odbył już jakie dwadzieścia wycieczek naukowych balonem, miał zaszczyt zostać przyjacielem i współpracownikiem tych ludzi, poświęconych wiedzy; po odbyciu w balonie Zenit podróży powietrznej, najdłuższej z dotąd dokonanych, w ciągu której poczyniono wiele obserwacyi[1], niebawem wraz z nimi wyruszył na nową wyprawę powietrzną, dosięgającą wielkiej wysokości, okupioną życiem nieustraszonych.
Opis tego przerażającego dramatu, jedynego w swym rodzaju, skreślony został w najdrobniejszych szczegółach[2]. Potrzeba tu zwłaszcza zaznaczyć okoliczności towarzyszące śmierci dwóch bohaterów.
Piętnastego kwietnia 1875 roku, o godzinie wpół do drugiej po południu, łódka Zenitu unosiła się w górnych warstwach atmosfery. Dosięgła ona mroźnych przestworów milczących pustyń, w których rozwieszają się chmury pierzaste.
Gdyby jaki obserwator mógł dostrzedz trzech wędrowców, dręczonych ciśnieniem atmosferycznem, przeziębłych pod wpływem mrozów syberyjskich, byłby przerażony, widząc ich ulegających straszliwej senności, właściwej wyniosłym sferom powietrza — senności zgubnej, będącej zwiastunem śmierci. Zaraz po przebyciu 8.600 metrów wysokości, jednej z najwyższych, do jakich kiedykolwiek człowiek dotarł, Zenit zaczął obniżać się, lecz z liczby trzech wędrowców pozostał tylko jeden, który zdołał się przebudzić, aby przywieźć zczerniałe zwłoki dwóch męczenników!
Nieszczęśliwi Crocé-Spinelli i Sivel wywołali głębokie współczucie w całej Europie. Niezliczony tłum ludu odprowadził ich ciała na miejsce wiekuistego spoczynku, a gdy